Nawigacja

Historia z IPN

Konrad Graczyk: Ściganie sprawców kłamstwa katyńskiego w Trzeciej Rzeszy

Odkrycie grobów polskich oficerów w Katyniu stanowiło dla III Rzeszy okazję do uderzenia propagandowego i politycznego wyzyskania zbrodni katyńskiej.

  • Ekshumacje zamordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Katyniu, kwiecień 1943. Na stole leżą zwłoki ofiary mordu katyńskiego. Komisja ekshumacyjna przegląda dokumenty znalezione przy ciele ofiary. Dokumenty trzyma w ręku prof. Gerhard Buhtz (w mundurze, czwarty z prawej). Fot. z zasobu IPN
    Ekshumacje zamordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Katyniu, kwiecień 1943. Na stole leżą zwłoki ofiary mordu katyńskiego. Komisja ekshumacyjna przegląda dokumenty znalezione przy ciele ofiary. Dokumenty trzyma w ręku prof. Gerhard Buhtz (w mundurze, czwarty z prawej). Fot. z zasobu IPN

Niemiecka akcja propagandowa miała wówczas kilka celów, z których najważniejsze dotyczyły wyzyskania istniejącej wśród Polaków obawy przed komunizmem oraz rozbicie integralności koalicji antyhitlerowskiej.

Największe zainteresowanie zbrodnią katyńską prasa niemiecka przejawiała w pierwszych tygodniach i miesiącach po ujawnieniu jej światowej opinii publicznej. Pozwala to przypuszczać, że w społeczeństwie niemieckim, które zasadniczo czerpało wiedzę z reżimowej prasy kierowanej przez ministra propagandy Josepha Goebbelsa, kwestia zbrodni znajdowała szczególne zainteresowanie w tym samym okresie, tj. w ciągu kilku miesięcy od jej ujawnienia. Wynika z tego, że rozmowy codzienne na ten temat, inspirowane wiadomościami prasowymi, zasadniczo odbywały się w 1943 r.

W zasobie niemieckich archiwów, ilustrujących działalność Trybunału Ludowego oraz Naczelnego Prokuratora przy Trybunale Ludowym zidentyfikowałem trzy postępowania karne, których przedmiot można określić jako kłamstwo katyńskie. W pierwszej sprawie zachował się jedynie wyrok, w drugiej – akt oskarżenia i wyrok, natomiast w trzeciej – tylko akt oskarżenia. Kłamstwo katyńskie godziło w państwo niemieckie, fałszywie zakładało bowiem zarówno jego sprawstwo w zbrodni na polskich oficerach, jak też zarzucało oszczerstwo niemieckiej propagandzie.

Kara śmierci za kłamstwo katyńskie?

W pierwszej sprawie na karę śmierci został skazany czterdziestosiedmioletni Austriak, któremu przypisano popełnienie przestępstwa defetyzmu (Wehrkraftzersetzung – działanie na niekorzyść sił zbrojnych) oraz zdrady narodowej przez kłamstwo propagandowe (Volksverrat durch Lügenhetze). Potwierdzony zarzut brzmiał następująco:

„31 maja 1943 r. w publicznej gospodzie w miejscowości Rettenegg w landzie Styria głośno twierdził, że masowe mordy na polskich oficerach w Katyniu zostały dokonane nie przez Sowietów, lecz przez Waffen-SS, a także, że nie wierzył w to, co podawało ministerstwo propagandy Rzeszy”.

Czyn zakwalifikowano na podstawie rozporządzenia o specjalnym wojennym prawie karnym z 11 sierpnia 1938 r. oraz § 90f niemieckiego kodeksu karnego. Pierwszy z przepisów stanowił, że z powodu rozkładowego działania na siłę zbrojną podlega karze śmierci ten, kto publicznie wzywa lub podżega do tego, aby odmówić spełnieniu obowiązku służbowego w niemieckiej lub sprzymierzonej sile zbrojnej, albo publicznie próbuje sparaliżować lub zniszczyć wolę narodu niemieckiego lub sprzymierzonego obronnego egzekwowania swoich praw. Natomiast według drugiego przepisu karą ciężkiego więzienia odpowiadał ten, kto publicznie w Niemczech lub będąc Niemcem za granicą przez nieprawdziwe lub poważnie przeinaczone twierdzenie o fakcie sprowadzał ciężkie niebezpieczeństwo dla reputacji narodu niemieckiego.

Publicznego twierdzenia o tym, że masowe mordy na polskich oficerach zostały dokonane nie przez Sowietów, lecz przez Waffen-SS, jak też o tym, że niemiecka propaganda kłamie, oskarżony dopuścił się w gospodzie wobec dwóch osób, będących żołnierzami na urlopie. Asumpt do tego dał artykuł w gazecie o katyńskich ekshumacjach, czytany przez jednego z żołnierzy. Gdy skazany zauważył ten tekst, kilkakrotnie – mimo sprzeciwu obu żołnierzy i mimo ich wskazań na fałszywość twierdzenia – powiedział, że polscy oficerowie nie zostali zamordowani przez Rosjan, lecz przez Waffen-SS.

Dwa i pół roku z donosu sąsiadki

Druga sprawa została wytoczona czterdziestoośmioletniej Niemce mieszkającej pod Magdeburgiem. Zarzucono jej, że:

„w Burg w 1943 r. wielokrotnie w rozmowach z sąsiadkami znieważała Führera, czyniła negatywne wypowiedzi o rządzie Rzeszy, o niemieckim podawaniu wiadomości, zmierzając do poderwania zaufania do przywództwa i zachwiania wolą wytrzymania w wojnie”.

W zarzucie co prawda brak odniesienia do Katynia, lecz w uzasadnieniu aktu oskarżenia pojawia się ta kwestia dwukrotnie. Prokurator wskazał bowiem, że gdy w rozmowie z sąsiadką była mowa o masowych grobach w Katyniu, oskarżona wyraziła wątpliwość w niemieckie raporty na ten temat oraz powiedziała, że to zrobili nie Rosjanie, lecz „nasi” (tj. Niemcy). Później wyraziła podobny pogląd wobec innej sąsiadki. Ogółem jednak oświadczenia w sprawie katyńskiej były jednymi z wielu wypowiedzi stanowiących podstawę oskarżenia. Pozostałe były skierowane pod adresem Führera, któremu oskarżona zarzucała planowanie ucieczki, gdy sytuacja militarna ulegnie załamaniu i którego porównywała do Lucyfera.

Akt oskarżenia został wniesiony do Sądu Kameralnego w Berlinie, który rozpoznał sprawę 27 października 1944 r. Z uzasadnienia wyroku wynika, że postępowanie karne zostało wszczęte na podstawie donosu jednej z sąsiadek. Przypisany czyn polegał na nienawistnych wypowiedziach o Führerze oraz nieprawdziwych twierdzeniach o zdarzeniach w Katyniu. Sąd uznał, że wypowiedź skazanej o Katyniu służyła przedstawieniu i szerzeniu nieprawdziwego twierdzenia, które było zdatne do ciężkiego narażenia na straty pomyślności Rzeszy i autorytetu rządu Rzeszy. Nadto podkreślono, że wypowiedzi odnośnie zbrodni katyńskiej zostały uczynione względem kilku osób, publicznie. Wymierzona kara wynosiła dwa lata i sześć miesięcy więzienia.

Czytaj całość na portalu przystanekhistoria.pl

do góry