Do likwidacji patrolu „Pilota” przyczynił się agent bezpieki ps. „Bartosz”, wcześniej zaufany współpracownik „Roja”, który udzielał schronienia jemu i jego ludziom. Pozyskany do współpracy na podstawie kompromitujących materiałów (tj. dotyczących współpracy z NZW) powiadomił 22 czerwca 1950 r. funkcjonariuszy PUBP w Pułtusku o tym, że:
„(…) banda w sile 4-ech osób pojawiła w lasku położonym w pobliżu m. Popowo-Borowe”.
Po dokładnym sprawdzeniu ustalono, że partyzanci szukali schronienia u jednego z gospodarzy – współpracownika oddziału „Roja” – Wacława Smolińskiego.
Sam Wacław Smoliński, w trakcie zeznań złożonych w siedzibie PUBP w Pułtusku 27 czerwca 1950 r. w następujący sposób przedstawił wydarzenia z 23 czerwca (zachowano pisownię oryginału):
„Pyt. Podajcie datę ostatniego pobytu bandy »Roja« u »Was«?
Odp. Ostatnio raza było to w dniu 23.VI.50 r. w czasie kiedy wojsko Polskie likwidowało ta bande, przyszli oni do mnie o godz. około 5-tej rano, a było ich czterech, a to »Roj« »Pilot« »Zryw« i »Twardowski« pamiętam jak wpadli na podwórko zdyszani i weszli do stodoły, prosza mnie abym ich schował bo wojsko otoczyło wies. Ja zas odrzekłem, ze kryjówka popsuta, wiec gdzie Was schowam, po tych słowach bandyci z „Rojem” na czele, udali sie do zyta obok rosnacego, dodaje, ze po upływie trzech godzin usłyszałem strzały, co dalej było tego nie wiem”.
Zaalarmowany doniesieniem „Bartosza” szef PUBP w Pułtusku powiadomił WUBP w Warszawie oraz mjr. Edwarda Suchego, dowódcę I Brygady KBW.
Opracowany plan działań
Zgodnie ze znajdującym się w zasobie Archiwum IPN opisem operacji przeprowadzonej przez żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego 23 czerwca 1950 r. w Popowie Borowym w skład Grupy Operacyjnej biorącej udział w akcji wchodziły: 10., 12. i Specjalna Kompania Specjalnego Baonu, Specjalna Kompania Brygady, II Batalion Strzelców oraz kursanci z Kursu Celowniczych RKM-ów.
Ponadto w trakcie działań wykorzystano 9 psów, 2 pancerki (samochody pancerne) i 25 samochodów służbowych. Do obserwacji wydarzeń i patrolowania terenu wykorzystano samoloty. Łącznie w akcji wzięło udział 500 żołnierzy. Opracowany plan działań zakładał, że bezpośrednim atakiem miała zająć się Specjalna Kompania Specjalnego Baonu, natomiast pozostałe pododdziały miały okrążyć przeciwnika i zabezpieczyć teren.
Po przybyciu na miejsce i przeszukaniu zabudowań stwierdzono, że poszukiwani opuścili już zabudowania Smolińskiego, zauważono natomiast ślady prowadzące na pole. Za zbiegami posłano przewodnika z psem. Do tragicznych wydarzeń doszło ok. 300 metrów od zabudowań, na polu z żytem. W wyniku wymiany ognia z żołnierzami KBW członkowie patrolu „Pilota” ponieśli śmierć na miejscu. Raporty organów bezpieczeństwa nie zawierają informacji, które potwierdziłyby, że zastrzelili się sami, aby uniknąć schwytania.