Nawigacja

Aktualności

W audycji „Przystanek Historia” w Polskim Radiu o sfałszowanych wyborach do Sejmu Ustawodawczego – 26 stycznia 2022

Audycja została wyemitowana w środę o godz. 19.30 na antenie Programu I Polskiego Radia.

Wybory do Sejmu Ustawodawczego odbyły się za sprawą presji, jaką na polskie władze wywarli przywódcy trzech mocarstw sojuszniczych – Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego podczas konferencji w 1945 roku w Jałcie na Krymie. Plebiscyt przeprowadzono 19 stycznia 1947 roku i został on sfałszowany przez komunistów.

Wybory do Sejmu Ustawodawczego z 19 stycznia 1947 roku, okazały się spektaklem pieczołowicie zaplanowanym przez komunistów. Wszystkie role zostały wcześniej rozpisane. Podczas konferencji w Jałcie z roku 1945 postanowiono, że w Polsce mają odbyć się wolne i nieskrępowane wybory, w których prawo uczestniczenia będzie miał każdy. Komuniści odroczyli je o dwa lata, tak by mieć czas złamać opór Polaków. – Opozycji, a także podziemiu zbrojnemu zależało na możliwie najszybszym przeprowadzeniu wyborów. Mieli bowiem świadomość, że w społeczeństwie polskim powszechny jest nastrój antykomunistyczny – mówi Marzena Grosicka z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

Wybory do Sejmu Ustawodawczego. Generalna próba fałszerstwa

Komuniści do wyborów szykowali się bardzo dokładnie. Wielką próbę fałszerstwa stanowiło referendum ludowe z roku 1946. Wówczas to Bolesław Bierut zaprosił do Warszawy pułkownika Arona Pałkina, szefa Samodzielnego Wydziału „D” w Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwowego Związku Sowieckiego. Funkcjonariusz ten specjalizował się w fałszowaniu dokumentów i referendów. Choć oficjalne wyniki były dla komunistów korzystne, nieoficjalnie oni sami byli zaskoczeni skalą niechęci społeczeństwa. Po zakończeniu referendum starano się więc za wszelką cenę odwrócić uwagę Polaków od porażki władzy, a zarazem ostatecznie zniszczyć opozycję.

Jeszcze przed referendum próbowano zastawiać wyrafinowane pułapki, chociażby na Polskie Stronnictwo Ludowe Stanisława Mikołajczyka. Komuniści dopuszczali nawet stworzenie z ludowcami wspólnej listy, co miało pomóc w ubezwłasnowolnieniu realnej opozycji. – W rzeczywistości wspólny blok wyborczy spowodowałby, że wyborów w ogóle by nie było. Wszyscy Polacy mieliby możliwość głosowania tylko na jedną listę i od razu ustalone byłoby kto ile głosów uzyska – przypomina Marzena Grosicka. Z niechęcią narodu poradzono sobie więc przy pomocy oszustw, które przeprowadzano zarówno podczas referendum jak i właściwych wyborów.

Zamieniano urny, podrzucano karty z głosami, fałszowano protokoły, a w wielu miejscach uzbrojeni funkcjonariusze UB i MO czuwali nad „właściwym” przebiegiem głosowania. – Nacisk na głosujących był ogromny. Z jednej strony kampania propagandowa, a później presja wojska czy milicji, sprawdzanie każdego głosu. Dodatkowo, podczas głosowania w lokalach prawie zmuszano ludzi do oddawania głosów na blok stronnictw demokratycznych – przypomina gość „Przystanku Historia”.

Wybory do Sejmu Ustawodawczego. Zaszczuć opozycję

Porażka w referendum wzmogła czujność komunistów. By wybory do Sejmu Ustawodawczego niczym władzy nie zaskoczyły, postanowiono zmienić ordynację wyborczą. W artykule 2 zapisano, że w plebiscycie udziału brać nie mogą Ci, którzy „współdziałają z podziemnymi organizacjami faszystowskimi lub bandami dążącymi do obalenia demokratycznego ustroju Państwa”. To oczywiście aluzja do Armii Krajowej i wszelkich organizacji walczących o wolną Polskę podczas okupacji. Trwała również nagonka na działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Aresztowano wielu działaczy, zarówno tych na najwyższych szczeblach jak i tych należących do niższych struktur partyjnych. Bez wyroku sądu pozbawiano praw wyborczych, aż w dziesięciu spośród pięćdziesięciu dwóch okręgów nie dopuszczono list Polskiego Stronnictwa Ludowego. – W tych miejscach ludzie w ogóle nie mieli szansy zagłosować na opozycyjną partię. Ta machina była ogromna – nie ma wątpliwości Marzena Grosicka. W rzeczywistości bowiem nie chodziło o wybory, a o zalegalizowanie władzy komunistów.

Poza tym w audycji:

Projekt „Bohaterowie Niepodległej” to nowa inicjatywa Biura Edukacji Narodowej IPN. Seria nowoczesnych animacji osadzona jest w estetyce gier komputerowych i klimacie superbohaterów. Filmy powstały w oparciu o serię wydawniczą o tej samej nazwie. Animacje ukazują heroizm patriotów walczących o niepodległą Polskę. Ich nazwiska często są dziś zapomniane. Bajończycy – było ich zaledwie około 200, ale wykazali się niesamowitym męstwem. Stanowili jedyny zwarty oddział polski, który pod sztandarem z orłem białym walczył na froncie zachodnim I wojny światowej. Oddział bajończyków powstał wśród polskich emigrantów we Francji, a jego nazwa pochodziła od miasta Bajonna, gdzie odbywał szkolenie wojskowe.

Wraz z osiągnięciem pokoju na wschodnich granicach Rzeczypospolitej Naczelnik Państwa i wódz zwycięskiej armii Józef Piłsudski często opuszczał rozpolitykowaną Warszawę. 10 lipca 1921 roku odwiedził stacjonujący w Koninie 18. Pułk Piechoty, któremu wręczył sztandar ufundowany przez mieszkańców trzech powiatów (Konin, Koło, Słupca). Autor książki zabiera czytelnika do Konina u progu Niepodległej, rekonstruuje przebieg wizyty Józefa Piłsudskiego w mieście oraz wskazuje na główne filary konińskiej pamięci o nim. O książce – dr Piotr Grzelczak z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Poznaniu.

  • Było/ będzie, czyli wybrane wydarzenia organizowane przez IPN oraz artykuły na portalu przystanekhistoria.pl. O tym opowiada dr Rafał Leśkiewicz.

POSŁUCHAJ AUDYCJI

Poprzednia audycja: „Przystanek Historia”, 12 stycznia 2022.

Odcinki archiwalne na portalu przystanekhistoria.pl.

* * *

Cykl audycji „Przystanek Historia” jest realizowany wspólnie przez Instytut Pamięci Narodowej i Program I Polskiego Radia. Rozmowy poświęcone są ważnym wydarzeniom, które wpłynęły na dzieje Polski w XX wieku oraz ludziom, którzy tę historię tworzyli.

do góry