O obowiązku pamięci o wydarzeniach z 4 lipca 1946 roku mówiła dr Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik Delegatury IPN w Kielcach:
– Ta historia wciąż budzi emocje, ona jeszcze długo będzie je budziła. Ważne byśmy zadali sobie pytanie: z jaką pamięcią odejdziemy dziś z tych uroczystości? Czy wrócimy do naszej rzeczywistości i będziemy ubierali się w gorset liberalno-lewicowy lub konserwatywno-nacjonalistyczny, czy będziemy prowadzili spory o charakterze ideologicznym, czy pamięć o tych ludziach, którzy tutaj zginęli? Ważne, by ta pamięć wydała owoce. Byśmy toczyli spory na płaszczyźnie intelektualnej i płaszczyźnie prawdy.
Dalsza część uroczystości odbyła się na cmentarzu żydowskim, gdzie odmówiono modlitwę duchownych różnych religii i wyznań przy grobie ofiar pogromu. Następnie uczestnicy uroczystości przeszli pod Pomnik Menora oraz budynek dawnej synagogi.
Tragiczne wydarzenia były konsekwencją nieprawdziwej pogłoski, według której dziecko jednego z mieszkańców Kielc miało zostać porwane przez żydowskiego lokatora kamienicy. W wyniku nastrojów antyżydowskich, podzielanych przez część społeczeństwa oraz wyjątkowej nieudolności i bezradności kierujących siłami porządkowymi i wojskowymi, doszło do masowego mordu ludności żydowskiej. Przy ulicy Planty 7 zginęło 37 Żydów i trzech Polaków, a 35 Żydów zostało rannych.
4 lipca 1946 r. w Kielcach i okolicach doszło również do innych zajść, w których pokrzywdzonymi byli Żydzi. Takie zdarzenia odnotowano w okolicy dworca kolejowego oraz w pociągach kursujących z Kielc i do Kielc.