|
|
|
Warszawa |
|
|
|
Powstanie Warszawskie
Założenia Akcji „Burza” wykluczały podjęcie walki w wielkich miastach. Od wiosny 1944 r. z warszawskich magazynów przerzucano broń maszynową i długą w teren, gdzie miała być użyta. W połowie lipca
1944 r., na skutek częściowych sukcesów militarnych odniesionych w walkach o Lwów i Wilno, z obawy przed niekontrolowanym wybuchem sprowokowanym przez komunistów, oraz z nadzieją, że wyzwolenie
stolicy będzie sukcesem politycznym, Komenda Główna AK zdecydowała o podjęciu walk powstańczych w stolicy. Przez kilka ostatnich dni lipca utrzymywano siły garnizonu warszawskiego w stanie pogotowia. 31 lipca zapadła decyzja o podjęciu walki. Godzinę „W” ustalono na 17.00 dnia następnego. Skomplikowana machina łączności konspiracyjnej przekazała rozkaz o wybuchu powstania. W tym samym czasie sieć kolportażu dostarczała do konspiracyjnych lokali „Biuletyn Informacyjny” datowany na 1 sierpnia 1944 r. z apelem o zachowanie spokoju i wyczekiwanie na rozkaz do walki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zbigniew Jasiński „Rudy”
30 sierpnia 1944 r., „Wolna Polska” nr 116
Żądamy amunicji
Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier
Tu u nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie
Tu się Prusakom siada na karkach okrakiem
I wrogów gołą garścią za gardło się dławi.
A wy tam wciąż śpiewacie, że z kurzem krwi bratniej
Że w dymie pożarów niszczeje Warszawa,
A my tu nagą piersią na strzały armatnie
Na wasz podziw, na śpiewy i na wasze brawa.
Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie
Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto?
U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta
I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.
Halo!… Tu serce Polski!… Tu mówi Warszawa!…
Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!
Nam ducha starczy dla nas i starczy go za was!
Oklasków też nie trzeba! Żądamy amunicji!
|
|
|
|
Józef Szczepański „Ziutek”
Batalion „Parasol”
Czerwona zaraza
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci.
Choć kraj nasz przedtem rozdarłaś na ćwierci
Będziesz zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
Zbydlęciałego pod twych rządów knutem,
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce,
i jak bezsilnie zaciskamy ręce,
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział, dziadów naszych kacie,
syberyjskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia.
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli,
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej,
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona,
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i ścierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas czasem dział swych łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
i dzieci są tu, i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie, ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz i my wiemy o tym,
chcesz, byśmy wszyscy tu legli pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz – masz prawo wybierać.
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić…
Śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz i o tym, że z naszej mogiły
nowa się Polska – Zwycięska – narodzi
i po tej ziemi – ty nie będziesz chodzić,
czerwony władco rozbestwionej siły.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|